Uśmiechnąłem się chytrze pod nosem widząc jak mała rybka rusza się jeszcze pośmiertnie.Inuga stał nade mną i oblizywał co chwilę pysk.Westchnąłem cicho.
- Znajdź sobie coś do jedzenia,a ode mnie wara! - warknąłem odpychając jego łeb delikatnie do tyłu.Ryknął niewyraźnie z dziwną miną i wzbił się momentalnie w powietrze.Pokręciłem głową .Złapałem rybę pod skrzelami i podniosłem.Skierowałem się do małego domku,w którym jak na razie "mieszkałem". Przed wejściem do domku było rozpalone ognisko.Ułożyłem tam rybę poprzednio trochę ją obskrobując z łusek,odciąłem głowę ,doczyściłem...Wysmarowałem papką z ziół rosnących nieopodal,położyłem na przygotowanym wcześniej miejscu.
[...]
Gdy miałem już jeść rybę poczułem czyjąś obecność.Odłożyłem jedzonko na bok.Rozejrzałem się dookoła.Inuga leżał i bacznie nasłuchiwał delikatnie obnażając kły.Natychmiast wyciągnąłem sztylet i uśmiechnąłem się szeroko.
- Możesz wyjść? - powiedziałem z uśmieszkiem - Nie lubię z kimś gadać na ślepo..
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz