Nie pamiętam dokładnie jak to było. Wiem jedynie, że czułam się świetnie. Leżałam sobie na Kokim, który mrucząc sobie coś pod nosem opowiadał mi historię. Moje włosy, które wiały na wietrze, a woń, która mi sprzyjała.. po prostu nie da się tego nazwać. Było tak cudownie, do czasu. Nagle usłyszałam jakieś krzyki i trzepot skrzydeł jakiegoś obcego smoka. Usiadłam i popatrzyłam się w stronę dochodzącego dźwięku. Gdy wytrzeszczyłam oczy, zauważyłam jakąś dziewczynę, która leciała w moją stronę.
-Hej ty ! Nie wiesz że mogli cię zestrzelić ! Nie możesz tu sobie tak po prostu latać... - warknęła na mnie. Popatrzyłam na nią lekko zdziwiona. Może nie samą nieznajomą, ale zaistniałą sytuacją. Nie zrozumiałam za bardzo co miała na myśli mówiąc przez: "Nie wiesz że mogli cię zestrzelić". Widocznie, coś jest na rzeczy więc bez słowa zleciałam z Kokim na ziemię. Rzadko przebywałam w mieście, więc nie schodziłam z mojego chowańca. Rozglądałam się po okolicy, po czym mój wzrok utkwił na jakimś chłopaku, który wsiadł na swojego zwierzaka i odleciał na nim.
- E ee.A ty gdzie?!- krzyknęła. Popatrzyłam to na dziewczynę, to na chłopaka. Gdy już odleciał wstałam z Kokiego i nie schodząc z jego szyi podeszłam do nieznajomej.
- Czemu przyjaźnisz się z szympansem? - powiedziałam lekko rozbawiona i podrapałam smoka pod szyją, a ten zwinął się i zaczął wydawać z siebie dźwięki zadowolenia.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz