Spojrzałem zszokowany na Ayę i przytuliłem mocniej do siebie.
-Aya, to nie twoja wina-odpowiedziałem
-Właśnie że moja, to przeze mnie jesteś ranny-wyłkała
Pokręciła głową ,ocierając nią o moją koszulę i zacisnęła bardziej palce na niej.
-To tylko niewiele siniaków, nic mi nie jest-uśmiechnąłem się
-Wcale nie, a co z krwią , która spływa Ci z głowy i z nosa?-mruknęła.
Podniosłem się , ledwie i spojrzałem na Ayę,z góry, która cały czas
płakała i teraz klęczała na ziemi, zasłaniając twarz w dłoniach.
Złapałem ją za ramiona i pociągnąłem do góry, tak że dziewczyna stanęła
przede mną. Chwyciłem jej ręce i odsunąłem od jej twarzy,a następnie
odgarnąłem jej za ucho włosy, które zasłaniały dodatkowo jej oczy.
-To nic , Aya ważne ,że tobie nic nie jest-uśmiechnąłem się
-Ale ty cały jesteś ranny i to przeze mnie-wyłkała i odwróciła ode mnie wzrok.
-To nie, twoja wina. Sam ryzykowałem by Cię ratować. Zrozumie nie
jesteś niczemu winna. Aya-wyszepatałem czule i przytuliłem ponownie do
siebie dziewczynę.
(Aya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz