Siedziałam tak chwilę w ciszy patrząc się na Sachina.
- Tak, męczący. Bardzo męczący - wyszeptałam smutna.
- Co jest, mała? - chłopak położył dłoń na mojej głowie, a ja popatrzyłam na niego smutnymi oczami, z których wypłynęły łzy. Oparłam głowę o jego tors i przytuliłam się do niego. Ścisnęłam mocno ręce na jego ubraniu i płakałam.
- H.. Hej, Aya! - chłopak pogłaskał mnie czule po plecach. Mimo tego, że zachowywałam się jak totalne dziecko, to i tak nie potrafiłam przestać płakać. Czułam się taka bezpieczna w jego objęciach.
- Sachin, wybacz mi.. Nie bądź zły. Przepraszam Cię. Tak wiem, to moja wina, ale ja nie chciałam, by to się tak skończyło.. - tłumaczyłam się mu cały czas. Moje oczy już całe czerwone od płaczu i mokra twarz sprawiały, że jeszcze bardziej się do niego tuliłam, by tego nie widział. Byłam na siebie wściekła, bo to przeze mnie chłopak ucierpiał. Zadawałam sobie masę pyań. Dlaczego on, a nie ja. Czemu za nim poleciałam, a nie zostałam, jak prosił. Czemu zgrywałam odważną, choć to kłamstwo..
(Sachin?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz