Popatrzyłam się w ciszy na chłopaka. Chciałam go zatrzymać, ale Lumia zdążyła już wzbić się w powietrze. Nie wiedziałam czemu, ale w moich oczach zalśniły łzy.
- Sachin! - wrzasnęłam i ścisnęłam ręce w pięści. Ogarnęłam się i mimo tego co powiedział chłopak wsiadłam na Kokiego.
- Leć! - rozkazałam, ale nie wiedzieć czemu mój towarzysz nie ruszył - Koki! - krzyknęłam, a smok mruknął i popatrzył się na mnie kątem oka - Proszę. Musimy mu pomóc.. Nie tylko mu - uśmiechnęłam się i poruszyłam znacząco brwiami. Przyjaciel w mgnieniu oka wzbił się w powietrze. Rozejrzałam się, ale niczego nie widziałam. Zupełnie niczego. Jedynie pustka i dobijająca cisza. Koki unosił się w powietrzu i również ta cisza mu przeszkadzała. Nagle dało się usłyszeć Ten ryk. Szybkim ruchem Koki zaczął lecieć w górę. Ponad chmurami ujrzałam chłopaka i tego agresywnego smoka.
- Sachin! - wrzasnęłam, a mój chowaniec, bez mojego rozkazu osłonił Lumię.
- Idiotko, co Ty tu robisz?! Uciekaj stąd, ale to już! - chłopak krzyknął na mnie, ale ja nie zareagowałam. Patrzyłam się temu zwierzęciu w oczy i było widać, że szykuje się na atak. Nie wiedziałam skąd we mnie taka odwaga, bo się nie bałam. Ignorowałam każde słowo chłopaka, a Koki osłaniał Lumię. Po chwili na szyi agresywnego smoka można było ujrzeć plamki jak u Lumi, gdy szykowała się do ataku. Dopiero gdy je zauważyłam zdałam sobie sprawę z obecnej sytuacji. Moja odwaga nagle zniknęła, a ja zaczęłam się trząść. Nie byłam zdolna do jakiegokolwiek ruchu. Ewidentnie było za późno na ucieczkę.
(Sachin? Umrę?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz